Witam, codzienne, wraz z dziesiątkami innych osób, przemierzam gęsiego odcinek ulicy Domaniewskiej (od Wołoskiej, z przystanku Curtis Plaza, w stronę "czajnika Zeptera", tj. do ul. Rodziny Hiszpańskich).
Chodnik po prawej stronie ulicy jest szerokości ok. pół metra, reszta została zagrodzona przez firmę budowlaną. Rano sytuacja wygląda tak, że sznur osób śpieszy tym chodnikiem do pracy, jak ktoś idzie z naprzeciwka, to nie ma szans na wyminięcie się na chodniku, więc ci z naprzeciwka idą ulicą... Najgorszy jest odcinek na końcu owego "chodnika", gdzie znajduje się wjazd na budowę. Ludzie, którym nagle kończy się chodnik, a chcą iść dalej, muszą wejść centralnie na środek ulicy - gdzie rano jest duży ruch, aby wyminąć ciężarówki. Wjazd na budowę nie jest w ogóle zabezpieczany.
Ostatnio o mały włos nie wpadłam pod koła ciężarówki, która wyjeżdżała z budowy. Szłam chodnikiem, który się skończył... Widzę, że przy wjeździe stoi ciężarówka. Zatrzymałam się, pomachałam kierowcy, upewniając się że mnie widzi i nagle nie ruszy. Okazało się, że jednak mnie nie widział i ruszył wprost na mnie, kiedy byłam na wysokości jego maski. Jedyne co mogłam zrobić, to wskoczyć na ulicę, którą na szczęście nikt akurat nie jechał.
Podobne sytuacje mają tam miejsce codziennie. Codziennie idąc do pracy i z powrotem zastanawiam się, czy nikt na mnie nie wjedzie i czy sytuacja ta potrwa do momentu, aż ktoś tam zginie, albo zostanie co najmniej poważnie poturbowany.
Pytanie - gdzie zgłosić ten problem, aby został skutecznie rozwiązany? Kto odpowiada za taką sytuację? Czy ten odcinek nie powinien być w ogóle dopuszczony do ruchu pieszych, czy też wina leży po stronie firmy budowlanej, która nie zabezpiecza należycie wjazdu na budowę?
Pozdrawiam grupę -- felixa
Użytkownik felixa napisał: [color=blue] > Pytanie - gdzie zgłosić ten problem, aby został skutecznie rozwiązany? > Kto odpowiada za taką sytuację? Czy ten odcinek nie powinien być w ogóle > dopuszczony do ruchu pieszych, czy też wina leży po stronie firmy > budowlanej, która nie zabezpiecza należycie wjazdu na budowę?[/color]
Zglosic na lezy do ZDMu, bo to ich ulice. Ale trudno nie zauwazyc, ze przy prowadzeniu jakich kolwiek budow nad losem pieszych nikt sie u nas nie roztkliwia. Najwyzej stawia sie tablice informujaca o przejsciu druga strona ulicy, bo pieszy wygral nogi na loterii i moze dralowac i 100km dookola. Ciekawe, ze w miastach krajow lezacych na zachod od Polski, w takich sytuacjach przejscie dla pieszych wyznacza sie kosztem jezdni i jakos mozna to wykonac z zachowaniem zasad bezpieczenstwa.
Krzysztof
Krzysztof Olszak wrote:[color=blue] > Zglosic na lezy do ZDMu, bo to ich ulice. > Ale trudno nie zauwazyc, ze przy prowadzeniu jakich kolwiek budow nad > losem pieszych nikt sie u nas nie roztkliwia. Najwyzej stawia sie > tablice informujaca o przejsciu druga strona ulicy, bo pieszy wygral > nogi na loterii i moze dralowac i 100km dookola. Ciekawe, ze w miastach > krajow lezacych na zachod od Polski, w takich sytuacjach przejscie dla > pieszych wyznacza sie kosztem jezdni i jakos mozna to wykonac z > zachowaniem zasad bezpieczenstwa.[/color]
Tu może tylko dodam, że w czasie remontu Mostu Poniatowskiego przy jednej z par pylonów była właśnie informacja "przejście drugą stroną", bo jeszcze coś kończyli w tym miejscu. Rzecz w tym, że po zejściu schodami wpadało się na taśmę i znak "zakaz przejścia" - podobnie próbując wejść z drugiej strony. Jakoś się z rowerem przedostałem, ale gdyby tam była np metalowa krata, to koniec podróży. Warto tu dodać, że była to pierwsza możliwość przejścia po lewej stronie Wisły, wiec według remontujących chyba należało wrócić na Pragę ;) NA początku mostu niestety nie było żadnego znaku, że "tą stroną nie warto iść". Ot taka technologia :]
pozdrawiam, Kosu
Krzysztof Olszak pisze: [color=blue][color=green] >> Pytanie - gdzie zgłosić ten problem, aby został skutecznie rozwiązany? >> Kto odpowiada za taką sytuację? Czy ten odcinek nie powinien być w >> ogóle dopuszczony do ruchu pieszych, czy też wina leży po stronie >> firmy budowlanej, która nie zabezpiecza należycie wjazdu na budowę?[/color] > > Zglosic na lezy do ZDMu, bo to ich ulice. > Ale trudno nie zauwazyc, ze przy prowadzeniu jakich kolwiek budow nad > losem pieszych nikt sie u nas nie roztkliwia. Najwyzej stawia sie > tablice informujaca o przejsciu druga strona ulicy, bo pieszy wygral > nogi na loterii i moze dralowac i 100km dookola. Ciekawe, ze w miastach > krajow lezacych na zachod od Polski, w takich sytuacjach przejscie dla > pieszych wyznacza sie kosztem jezdni i jakos mozna to wykonac z > zachowaniem zasad bezpieczenstwa.[/color]
W tych okolicach i tak chodniki służą za parkingi (nie ma przepisowago 1,5m ale często i 40 cm). Rekord to miejsce gdzie cały przystanek tramwajowy trzeba po chodniku przejachać, a i tak chętnych nie brakuje.
Shrek.
Dnia Sun, 14 Sep 2008 10:37:41 +0200, felixa napisał(a): [color=blue] > Pytanie - gdzie zgłosić ten problem, aby został skutecznie rozwiązany? > Kto odpowiada za taką sytuację? Czy ten odcinek nie powinien być w ogóle > dopuszczony do ruchu pieszych, czy też wina leży po stronie firmy > budowlanej, która nie zabezpiecza należycie wjazdu na budowę?[/color]
Ja bym zaczal od zapoznania sie z ustawa Prawo o Ruchu Drogowym. Skoro wiesz, ze sa tam takie problemy i jest niebezpiecznie... dlaczego nie idzesz druga strona drogi? 20m trzeba tylko nadlozyc. A wyjezdzajaca z budowy ciezarowka powinna ustapic pieszemu.
Idac tamta droga masz trzy opcje - przedzierac sie, majac na wzgledzie, ze jest niebezpiecznie - przejsc na druga strone i miec spokoj - lamac przepisy i lazic po jezdni
Wez pod uwage ile osob mowi "_musialem_ zaparkowac w niedozwolonym miejscu, bo mialbym 50m dalej do domu". Chcesz usprawiedliwiac wszystkich, ktorzy cos "musza", bo im sie nalezy?
-- Pozdrawiam, Jasko Bartnik
Jan Bartnik pisze:[color=blue] > Ja bym zaczal od zapoznania sie z ustawa Prawo o Ruchu Drogowym. Skoro > wiesz, ze sa tam takie problemy i jest niebezpiecznie... dlaczego nie > idzesz druga strona drogi? 20m trzeba tylko nadlozyc.[/color]
Czekałam na taką odpowiedź... zawsze znajdzie się tu ktoś, z tzw. "dobrą radą", nawet jeśli nie ma ona związku z zadanym pytaniem...
Osobiście zamierzam od jutra chodzić drugą stroną ulicy. Nadrobię 100 metrów i poczekam te kilka dodatkowych minut na przejściach dla pieszych ze światłami... mając nadzieję, że nie będę miała "szczęścia" być świadkiem, jak ktoś po drugiej stronie ulicy wpada pod koła...
Ja sobie przejdę drugą stroną ulicy. Może 3 inne osoby na 50 również. Pozostałe pójdą niebezpieczną stroną ulicy, sznurkiem za całą resztą, część z nich będzie szła tamtędy po raz pierwszy, nie mając świadomości zagrożenia...
A wyjezdzajaca z[color=blue] > budowy ciezarowka powinna ustapic pieszemu.[/color]
Powinna... i co z tego, skoro nie ustąpiła? Będę dochodzić swoich praw w sądzie, po tym jak mi nogi obetnie?
Chcesz usprawiedliwiac wszystkich, ktorzy[color=blue] > cos "musza", bo im sie nalezy?[/color]
Nie mam pojęcia gdzieś to wyczytał i wiedzieć nie chcę. Jedyne czego chcę, to żeby chodnik dopuszczony do ruchu pieszych był dla nich bezpieczny. Kropka. I nie zamierzam wdawać się tu z Tobą i nikim innym w bezsensowne dywagacje, typu, że na chodnik zawsze jakiś wariat może wjechać i że mam z domu nie wychodzić, jeśli chcę czuć się bezpieczna...
Krzysztofowi bardzo dziękuję za odpowiedź, zgłoszę sprawę do ZDMu. -- felixa
Dnia Sun, 14 Sep 2008 14:00:51 +0200, felixa napisał(a): [color=blue] > Czekałam na taką odpowiedź... zawsze znajdzie się tu ktoś, z tzw. "dobrą > radą", nawet jeśli nie ma ona związku z zadanym pytaniem...[/color]
Alez ma. Wyobraz sobie, ze ludzi z postawa "nalezy mi sie" jest bardzo duzo. Beda mieli gdzies przepisy i bedzie to stwarzac zagrozenie w takich miejscach. Tam jest ciasno ale nie niebezpiecznie. Nie jestem do konca przekonany - ale w czasach gdy ja tamtedy chadzalem tamten fragment byl wylaczony z ruchu pieszych ale pozniej: - ktos zniknal znak zakazu od strony Woloskiej - ktos obrocil o 90 stopni znak zakazu od strony Zeptera [color=blue] > Osobiście zamierzam od jutra chodzić drugą stroną ulicy. Nadrobię 100 > metrów i poczekam te kilka dodatkowych minut na przejściach dla pieszych > ze światłami[/color]
Dwa przejscia dla pieszych o lacznej dlugosci 100m... nie wiedzialem, ze poszezyli tam jezdnie do 20 pasmowej :) Nie czeka sie tez tak dlugo na swiatlach... a ludzie po drugiej stronie sie tak wleka, ze zdazy sie nadrobic :) [color=blue][color=green] >> A wyjezdzajaca z >> budowy ciezarowka powinna ustapic pieszemu.[/color] > Powinna... i co z tego, skoro nie ustąpiła? Będę dochodzić swoich praw w > sądzie, po tym jak mi nogi obetnie?[/color]
Nic, tylko tyle, ze nie powinna. To bedzie argument ZDMu, ze nie ma potrzeby nic zmieniac - przy zalozeniu, ze wszyscy poruszaja sie tam przepisowo jest to wystarczajaco bezpieczny fragment. To, ze setki pojazdow wpadaja na pszystanki zabijajac ludzi (o tym nie chcialas sluchac... ale akurat MZ dobry przyklad) nie jest powodem, by skasowac komunikacje miejska.
To jedno z wielu miejsc w Warszawie, gdzie jest niebezpiecznie przez bezmyslnosc. Bezmyslni piesi, budowlancy, kierowcy itd.
A moze wystarczy nakleic plakat: "Uwaga! Wąski chodnik. Sugerowane przejście drugą stroną ulicy."
-- Pozdrawiam, Jasko Bartnik
Dnia Sun, 14 Sep 2008 14:35:37 +0200, Jan Bartnik napisał(a): [color=blue] > pszystanki[/color]
Przepraszam najmocniej za tego byka :P
-- Pozdrawiam, Jasko Bartnik
Jan Bartnik pisze: [color=blue] > Alez ma. Wyobraz sobie, ze ludzi z postawa "nalezy mi sie" jest bardzo > duzo. Beda mieli gdzies przepisy i bedzie to stwarzac zagrozenie w takich > miejscach.[/color] Uważasz zatem, że nie należy mi się (i innym pieszym) chodnik, na którym będę mogła się bezpiecznie poruszać? I że łamię przepisy prawa oczekując, że ciężarówka włączająca się do ruchu ustąpi mi pierwszeństwa? [color=blue] > Dwa przejscia dla pieszych o lacznej dlugosci 100m...[/color] Ano wyobraź sobie, że idąc do miejsca docelowego będę musiała nadrobić właśnie jakieś 100 metrów, co oczywiście nie jest jednoznaczne ze stwierdzeniem, że taką długość mają dwa przejścia dla pieszych. Jeśli tak bardzo zależy Ci na zmierzeniu każdego metra i jest to dla Ciebie najistotniejszą kwestią tej dyskusji, to napisz proszę na priv i przyjdź z metrówką...
-- felixa
On Sun, 14 Sep 2008 15:08:15 +0200, felixa wrote: [color=blue] > Ano wyobraź sobie, że idąc do miejsca docelowego będę musiała nadrobić > właśnie jakieś 100 metrów,[/color]
To straszne! 100 metrów - wręcz nie do pomyślenia! Biorąc pod uwagę tempo poruszania się statystycznego człowieka - a nawet dajmy na to kobiety na szpilkach, która w międzyczasie musi poprawić makijaż, da to zapewne około 2 minut. Ale doskonale rozumiem tą tragedię. 2 minuty dziennie to 10 minut tygodniowo, a więc około 40 minut miesięcznie, czyli ponad 8.5 h rocznie! W ciągu 30 lat da to 10 dni!
Czy nie masz czasami krewnych w Poznaniu? :D
m.
-- Pozdrawiam, Marek Bieniek (mbieniek at epic pl) Różnica między PRL-em a RP jest taka jak między zakładem karnym, a zakładem dla umysłowo chorych. (Marcin Wolski)
Marek Bieniek pisze:[color=blue] > To straszne! 100 metrów - wręcz nie do pomyślenia![/color]
Ręce opadają... Czy ja gdzieś piszę, że 100 metrów stanowi dla mnie problem? Mogę nadrobić 200 i 500 jeśli ma to zapewnić moje bezpieczeństwo... Neguję tylko durne przypuszczenie, że z tylu metrów składają się dwa przejścia dla pieszych...
Ale dziękuję już za wszystkie rady i odpadam z dyskusji. Macie rację! Głupio mi teraz, że wpadłam na pomysł, aby zgłaszać gdziekolwiek fakt, że chodnik dopuszczony do ruchu pieszych nie jest bezpieczny... że też przyszło mi to do głowy... przekonałam się na własnej skórze, że nie jest, więc nie będę tam więcej łazić... po co robić cokolwiek, żeby zapobiec ewentualnej tragedii... a niech tam kogoś przejadą... głupi był, skoro tamtędy szedł, więc mu się należało... -- felixa
Dnia Sun, 14 Sep 2008 15:08:15 +0200, felixa napisał(a): [color=blue] > Jan Bartnik pisze: >[color=green] >> Alez ma. Wyobraz sobie, ze ludzi z postawa "nalezy mi sie" jest bardzo >> duzo. Beda mieli gdzies przepisy i bedzie to stwarzac zagrozenie w takich >> miejscach.[/color] > Uważasz zatem, że nie należy mi się (i innym pieszym) chodnik, na którym > będę mogła się bezpiecznie poruszać?[/color]
Przeciez jest taki chodnik - po obu stronach. Nie chodnik jest niebezpieczny w tym miejscu. Kierowca ciezarowki sie pewnie wtedy zagapil... ale zagapic to sie mozna zawsze i wszedzie. Co innego jakby w tym miejscu dochodzilo codziennie do kilku kolizji... [color=blue] > I że łamię przepisy prawa > oczekując, że ciężarówka włączająca się do ruchu ustąpi mi pierwszeństwa?[/color]
O tym nic nie mowilem. Oczekiwanie nie jest wykroczeniem :) Ale w takich miejscach nalezy zachowac szczegolna ostroznosc a nie tylko liczyc, ze pomachanie kierowcy wystarczy.
A zeby nie bylo, ze wszystkie te moje wypowiedzi nie sa na temat - dlatego o tym pisze, bo uwazam, ze zmieniac trzeba mentalnosc u ludzi a nie poszerzac chodniki, zamykac je itd. I mam tu na mysli rozne spoleczne zboczenia - lazenie po ulicy, parkowanie na sciezkach rowerowych, pedzenie motocyklem w miescie 160 km/h, wjezdzanie na skrzyzowanie bez mozliwosci zjazdu, czy blokowanie miasta w kazdy ostatni piatek miesiaca :)
Dlatego zamiast pisac do ZDM proponuje wyslac Warszawe na przymusowe leczenie psychiatryczne :)
-- Pozdrawiam, Jasko Bartnik
Dnia Sun, 14 Sep 2008 17:38:38 +0200, felixa napisał(a): [color=blue] > Głupio mi teraz, że wpadłam na pomysł, aby zgłaszać gdziekolwiek fakt, > że chodnik dopuszczony do ruchu pieszych nie jest bezpieczny[/color]
Ja wciaz jestem przekonany, ze on nie jest dopuszczony do ruchu pieszych. Niech ktos, kto tam bywa(ł) potwierdzi lub zaprzeczy. Jestem na 99% pewny, ze kiedy ja tamtedy chodzilem byl zakaz ruchu pieszych postawiony z obu stron - z czasem jeden zniknal a drugi ktos przekrecil.
Mozliwe, ze to ZDM postawil te znaki. Mozliwe, ze ZDM przekazal caly chodnik ekipie budowlanej a oni z dobrego serca zostawili chodnik (albo akurat tak postawili plot)... ale dla pewnosci dali znak drogowy. Ostatni raz tam bylem, gdy budynek ponad plot nie wystawal i ciezarowki dosc czesto z budowy wyjezdzaly.
-- Pozdrawiam, Jasko Bartnik
Jan Bartnik <bartnikj@gmail.com> writes: [color=blue] > Ja wciaz jestem przekonany, ze on nie jest dopuszczony do ruchu pieszych. > Niech ktos, kto tam bywa(ł) potwierdzi lub zaprzeczy. Jestem na 99% pewny, > ze kiedy ja tamtedy chodzilem byl zakaz ruchu pieszych postawiony z obu > stron - z czasem jeden zniknal a drugi ktos przekrecil.[/color]
Od Woloskiej znaku nie ma.
Ale ja bym tamtedy nie probowal nawet chodzic - to musi byc niebezpieczne, niewygodne, a obejscie po drugiej stronie powinno byc nawet szybsze.
MJ
felixa pisze: [color=blue] > Uważasz zatem, że nie należy mi się (i innym pieszym) chodnik, na którym > będę mogła się bezpiecznie poruszać?[/color]
Przeciez masz chodnik po drugiej stronie ulicy.
[color=blue] > Ano wyobraź sobie, że idąc do miejsca docelowego będę musiała nadrobić > właśnie jakieś 100 metrów,[/color]
Ktore to to miejsce docelowe bo jakos wydaje mi sie ze cos krecisz. No i 100 metrow to ile to czasu? 30 sekund?
-- Pozdrawiam Jacek Kustra
Jan Bartnik pisze: [color=blue] > Ja wciaz jestem przekonany, ze on nie jest dopuszczony do ruchu pieszych. > Niech ktos, kto tam bywa(ł) potwierdzi lub zaprzeczy. Jestem na 99% pewny, > ze kiedy ja tamtedy chodzilem byl zakaz ruchu pieszych postawiony z obu > stron - z czasem jeden zniknal a drugi ktos przekrecil.[/color]
Jezdze tamtedy codziennie. Owszem tam nie ma chodnika! Jest tylko dojscie do przystanku dla autobusow. Wczesniej byly zakazy ale ludzie i tak lazili bo im tak wygodnie. Pewnie w koncu ktos urwal znaki. [color=blue] > Mozliwe, ze to ZDM postawil te znaki. Mozliwe, ze ZDM przekazal caly > chodnik ekipie budowlanej a oni z dobrego serca zostawili chodnik (albo > akurat tak postawili plot)... ale dla pewnosci dali znak drogowy. Ostatni > raz tam bylem, gdy budynek ponad plot nie wystawal i ciezarowki dosc czesto > z budowy wyjezdzaly.[/color]
Wlasnie dlatego ze jest ograniczona widocznosc i niebezpieczenstwo z pobliskiej budowy to ten chodnik wylaczono z ruchu.
I dziwi mnie beztroska niektorych ktorzy probuja tamtedy chodzic pomimo ze nie ma tam miejsca. Toz to nawet znaku nie trzeba stawiac - wystarczy zdrowy rozsadek.
-- Pozdrawiam Jacek Kustra
On Tue, 16 Sep 2008 21:19:38 +0200, castrol wrote: [color=blue] > Ktore to to miejsce docelowe bo jakos wydaje mi sie ze cos krecisz. No i > 100 metrow to ile to czasu? 30 sekund?[/color]
Raczysz robić sobie jaja. W podstawówce matematyki Cię nie uczyli?
Kobieta w stroju biurowym raczej nie rozwinie sugerowanej przez Ciebie prędkości 12 km/h, nawet biegnąc (chyba że będzie tym crosdresserem, co to wygrał bieg na szpilkach kiedyś, a potem się awanturował, że mu nagrodę chcą odebrać). Stąd moje 2 minuty, zakładające człapanie z prędkością 3 km/h, spokojnie osiągalną dla szpilkowego piechura.
m. -- Pozdrawiam, Marek Bieniek (mbieniek at epic pl) Różnica między PRL-em a RP jest taka jak między zakładem karnym, a zakładem dla umysłowo chorych. (Marcin Wolski)
Marek Bieniek pisze: [color=blue] > Raczysz robić sobie jaja. W podstawówce matematyki Cię nie uczyli?[/color]
Jaja to sobie ktos robi piszac o tych 100 metrach :P A moje 30 sekund to byla forma sarkazmu i nic wiecej.
No i jesli juz o tym stroju biurowym mowa i szpilkach i ktos w tym woli tluc sie po zasyfionym chodniku z ktorego trzeba zeskakiwac na ulice zamiast sie przejsc pare metrow... ;)
-- Pozdrawiam Jacek Kustra
On Tue, 16 Sep 2008 22:50:24 +0200, castrol wrote: [color=blue] > Jaja to sobie ktos robi piszac o tych 100 metrach :P A moje 30 sekund to > byla forma sarkazmu i nic wiecej.[/color]
:) W takim razie nie mam więcej pytań. :)
m. -- Pozdrawiam, Marek Bieniek (mbieniek at epic pl) Różnica między PRL-em a RP jest taka jak między zakładem karnym, a zakładem dla umysłowo chorych. (Marcin Wolski)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrebeccafierce.htw.pl
|