Witam Dzis w godzinach popołudniowych, "podłożyłem" zbedny telefon, zepsuty - w parku przy Nowowiejskiej [Tołpy], pod ławką, niby że upadł. [wiem powinienem go zutylizować]. Odszedłem od miejsca "prowokacji" z moim prawie 9-cio miesiecznym maluchem, i delikatnie sie rozgladam jak szybko go ktos znajdzie, wszystkie ławki dookoła były puste bo temperatura nie zachcecała do siedzenia. Po 40-50 sek. idzie kobitka 30-40 lat z dwoma siatami, i kocim ruchem, niby niepostrzeżenie zbacza ze środka alejki i włazi pod ławke aby go wyciagnąć... Szybciutko chowa telefonik, [zero rozejrzenia sie] ze niby nic i zapewne ucieszona oddala sie. Smutne to było. Akurat na kobitke padło. Baterie wyjąłem, bo pewnie wywali telefon do kosza jak zobaczy, ze nie działa.
Przypomniało mi się, jak byłem mały i robiłem z kolegami starszych ludzi na portfel, który był uwiązany na mało widocznej nitce. Jakie to uczucie zostać "publicznie" przyłapanym?
nornik
nornik wrote:[color=blue] > Dzis w godzinach popołudniowych, "podłożyłem" zbedny telefon, zepsuty > - w parku przy Nowowiejskiej [Tołpy], pod ławką, niby że upadł. [wiem > powinienem go zutylizować]. Odszedłem od miejsca "prowokacji" z moim > prawie 9-cio miesiecznym maluchem, i delikatnie sie rozgladam jak > szybko go ktos znajdzie, wszystkie ławki dookoła były puste bo > temperatura nie zachcecała do siedzenia. Po 40-50 sek. idzie kobitka > 30-40 lat z dwoma siatami, i kocim ruchem, niby niepostrzeżenie > zbacza ze środka alejki i włazi pod ławke aby go wyciagnąć... > Szybciutko chowa telefonik, [zero rozejrzenia sie] ze niby nic i > zapewne ucieszona oddala sie. > Smutne to było. Akurat na kobitke padło. Baterie wyjąłem, bo pewnie > wywali telefon do kosza jak zobaczy, ze nie działa.[/color]
No ale o co Ci chodzi? Przechodziła, znalazła, podniosła, co innego miała zrobić? Przecież nie wyciągnęła Ci go z kieszeni. Rozumiem, że Ty w takiej sytuacji zaczepiałbyś wszystkich dookoła pytając czy nie zgubili telefonu?
-- Pozdrawiam Tomek
> Dzis w godzinach popołudniowych, "podłożyłem" zbedny telefon, zepsuty - w[color=blue] > parku przy Nowowiejskiej [Tołpy], pod ławką, niby że upadł. [wiem > powinienem go zutylizować]. [...][/color]
Jakiś czas temu jechałem po Prusa rowerem. Patrzę a na jezdni leży telefon. Podniosłem. Rozglądam się. Pusto wokoło. Myślałem, że zepsuty bo słońce dawało a wyświetlacz jakiś słaby. Postałem z pół minuty, już chcę odjeżdząć a tu telefon dzwoni. Odebrałem. Umówiłem się. Podjechałem. Oddałem. Dostałem dwa piwa. Dobre były. Koniec.
To się pochwaliłem ;). Nie wszyscy na Ołbinie to świnie ;).
pozdro Dż
nornik pisze:[color=blue] > Witam > Dzis w godzinach popołudniowych, "podłożyłem" zbedny telefon, zepsuty - w > parku przy Nowowiejskiej [Tołpy], pod ławką, niby że upadł. [wiem powinienem > go zutylizować]. Odszedłem od miejsca "prowokacji" z moim prawie 9-cio > miesiecznym maluchem, i delikatnie sie rozgladam jak szybko go ktos > znajdzie, wszystkie ławki dookoła były puste bo temperatura nie zachcecała > do siedzenia. Po 40-50 sek. idzie kobitka 30-40 lat z dwoma siatami, i kocim > ruchem, niby niepostrzeżenie zbacza ze środka alejki i włazi pod ławke aby > go wyciagnąć... > Szybciutko chowa telefonik, [zero rozejrzenia sie] ze niby nic i zapewne > ucieszona oddala sie. > Smutne to było. Akurat na kobitke padło. Baterie wyjąłem, bo pewnie wywali > telefon do kosza jak zobaczy, ze nie działa. > > Przypomniało mi się, jak byłem mały i robiłem z kolegami starszych ludzi na > portfel, który był uwiązany na mało widocznej nitce. > Jakie to uczucie zostać "publicznie" przyłapanym? >[/color]
Ale o co chodzi ?
Aa
[color=blue] > No ale o co Ci chodzi? Przechodziła, znalazła, podniosła, co innego miała > zrobić? Przecież nie wyciągnęła Ci go z kieszeni. Rozumiem, że Ty w takiej > sytuacji zaczepiałbyś wszystkich dookoła pytając czy nie zgubili telefonu? > > -- > Pozdrawiam > Tomek[/color]
Pierwsze to wykonac telefon do osoby z ksiażki telefonu, może sie chciaż rozejrzeć, a najlepiej to niepodnosić - bo nie moje. Tak mi sie przypomniało, że znajomi którzy byli w Boliwi, zostawili saszetke z wszystkimi dokumentami, kasą, paszportami, biletami na tamtejszym pekaesie tzn. dworcu pekaes. Zauważyli brak saszetki jak sie pakowali późnym popołudniem, bo nastepnego dnia mieli lecieć dalej. Kumpel, zaczął sobie przypominać gdzie miał ostatni raz całą saszetke, przypomniał sobie ze właśnie na pekaesie, wrócił się z nadzieją prawie równą zero, a co sie okazało, w kiosku leżała sobie spokojnie zguba, nietknięta. Czy kiedyś dożyje czegoś takiego w pl, wątpię bardzo.
nornik
nornik wrote:[color=blue] > Pierwsze to wykonac telefon do osoby z ksiażki telefonu, może sie > chciaż rozejrzeć, a najlepiej to niepodnosić - bo nie moje.[/color]
Wyciągnąłeś z niego baterię, jak miała wykonać telefon? [color=blue] > Tak mi sie przypomniało, że znajomi którzy byli w Boliwi, zostawili > saszetke z wszystkimi dokumentami, kasą, paszportami, biletami na > tamtejszym pekaesie tzn. dworcu pekaes. Zauważyli brak saszetki jak > sie pakowali późnym popołudniem, bo nastepnego dnia mieli lecieć > dalej. Kumpel, zaczął sobie przypominać gdzie miał ostatni raz całą > saszetke, przypomniał sobie ze właśnie na pekaesie, wrócił się z > nadzieją prawie równą zero, a co sie okazało, w kiosku leżała sobie > spokojnie zguba, nietknięta. Czy kiedyś dożyje czegoś takiego w pl, wątpię > bardzo.[/color]
Przesadzasz. Znalazła to sobie wzięła. Dokumenty to co innego, ale komórka rzecz nabyta :-)
-- Pozdrawiam Tomek
Thu, 3 Dec 2009 00:04:41 +0100, w <hf6rr1$2u5$1@jaszczomp.tahoe.pl>, "nornik" <nornik_usun_@tlen.pl> napisał(-a): [color=blue] > Szybciutko chowa telefonik, [zero rozejrzenia sie] ze niby nic i zapewne > ucieszona oddala sie. > Smutne to było. Akurat na kobitke padło. Baterie wyjąłem, bo pewnie wywali > telefon do kosza jak zobaczy, ze nie działa.[/color]
I nie nakręciłeś i nie wrzuciłeś na jutube? Prowokator-amator :).
Użytkownik "nornik" <nornik_usun_@tlen.pl> napisał[color=blue][color=green] >> No ale o co Ci chodzi? Przechodziła, znalazła, podniosła, co >> innego miała >> zrobić? Przecież nie wyciągnęła Ci go z kieszeni. Rozumiem, że >> Ty w takiej sytuacji zaczepiałbyś wszystkich dookoła pytając czy >> nie zgubili telefonu? >>[/color] > Pierwsze to wykonac telefon do osoby z ksiażki telefonu,[/color]
Ale baterii nie bylo :-P [color=blue] > może sie chciaż rozejrzeć,[/color]
Sam pisales ze pusto bylo :-) [color=blue] >a najlepiej to niepodnosić - bo nie moje.[/color]
Ale przeciez jak ty nie podniesiesz, to zaraz jakis nieuczciwy podniesie. A ty to uczciwie zaniesiesz do biura rzeczy znalezionych. Jutro :-) [color=blue] > Tak mi sie przypomniało, że znajomi którzy byli w Boliwi, > zostawili saszetke z wszystkimi dokumentami, kasą, paszportami, > biletami na tamtejszym pekaesie tzn. dworcu pekaes. Zauważyli > brak saszetki jak sie pakowali późnym popołudniem, bo nastepnego > dnia mieli lecieć dalej. Kumpel, zaczął sobie przypominać gdzie > miał ostatni raz całą saszetke, przypomniał sobie ze właśnie na > pekaesie, wrócił się z nadzieją prawie równą zero, a co sie > okazało, w kiosku leżała sobie spokojnie zguba, nietknięta.[/color]
Ale dlaczego w kiosku, a nie tam gdzie zostawili ? Ktos podniosl, jak on smial :-)
A przypomniec sobie na ktorej lawce w parku siedziales to tez moze byc trudno - moze lepiej zeby ktos zabral niz ma tam lezec. [color=blue] > Czy kiedyś dożyje czegoś takiego w pl, wątpię bardzo.[/color]
Nie wiem czy chcesz dozyc ... w Anglii bylo np tak "Zauwazyles porzucona rzecz ? Nie zblizaj sie, nie dotykaj, ostrzez innych i zawiadom ochrone lub policje. TO MOZE BYC BOMBA !"
No ale wtedy mieli tam wiecej Irlandczykow niz Polakow :-)
J.
[color=blue] > Witam > Dzis w godzinach popołudniowych, "podłożyłem" zbedny telefon, zepsuty - w > parku przy Nowowiejskiej [Tołpy], pod ławką, niby że upadł. [wiem > powinienem go zutylizować]. Odszedłem od miejsca "prowokacji" z moim > prawie 9-cio miesiecznym maluchem, i delikatnie sie rozgladam jak szybko > go ktos znajdzie, wszystkie ławki dookoła były puste bo temperatura nie > zachcecała do siedzenia. Po 40-50 sek. idzie kobitka 30-40 lat z dwoma > siatami, i kocim ruchem, niby niepostrzeżenie zbacza ze środka alejki i > włazi pod ławke aby go wyciagnąć... > Szybciutko chowa telefonik, [zero rozejrzenia sie] ze niby nic i zapewne > ucieszona oddala sie. > Smutne to było. Akurat na kobitke padło. Baterie wyjąłem, bo pewnie wywali > telefon do kosza jak zobaczy, ze nie działa.[/color]
No pewnie, powinna stanac i drzec sie "znalazlam telefon", zwlaszcza w parku na Nowowiejskiej. Slaba ta prowokacja, w sumie to nawet nie wiem co nia udowodniles.
>[color=blue] > No pewnie, powinna stanac i drzec sie "znalazlam telefon", zwlaszcza > w parku na Nowowiejskiej. > Slaba ta prowokacja, w sumie to nawet nie wiem co nia udowodniles.[/color]
ze ludzie sie rozgladaja ale nie kierwocy, ci jezdza na pamiec :(
Użytkownik "nornik" <nornik_usun_@tlen.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:hf81ud$9f2$1@jaszczomp.tahoe.pl...[color=blue] >[color=green] >> No ale o co Ci chodzi? Przechodziła, znalazła, podniosła, co innego miała >> zrobić? Przecież nie wyciągnęła Ci go z kieszeni. Rozumiem, że Ty w >> takiej sytuacji zaczepiałbyś wszystkich dookoła pytając czy nie zgubili >> telefonu? >> >> -- >> Pozdrawiam >> Tomek[/color] > > Pierwsze to[/color]
usuwać sygnaturki [color=blue] > wykonac telefon do osoby z ksiażki telefonu,[/color]
niby jak jak usunąłeś baterię, nie cwaniakuj. [color=blue] > może sie chciaż rozejrzeć, a najlepiej to niepodnosić - bo nie moje.[/color]
A to i słusznie. -- Urko
Użytkownik "Aa" <Aa@aaa.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:hf80b4$lo1$1@inews.gazeta.pl...[color=blue] > nornik pisze:[color=green] >> Witam >> Dzis w godzinach popołudniowych, "podłożyłem" zbedny telefon, zepsuty - w >> parku przy Nowowiejskiej [Tołpy], pod ławką, niby że upadł. [wiem >> powinienem go zutylizować]. Odszedłem od miejsca "prowokacji" z moim >> prawie 9-cio miesiecznym maluchem, i delikatnie sie rozgladam jak szybko >> go ktos znajdzie, wszystkie ławki dookoła były puste bo temperatura nie >> zachcecała do siedzenia. Po 40-50 sek. idzie kobitka 30-40 lat z dwoma >> siatami, i kocim ruchem, niby niepostrzeżenie zbacza ze środka alejki i >> włazi pod ławke aby go wyciagnąć... >> Szybciutko chowa telefonik, [zero rozejrzenia sie] ze niby nic i zapewne >> ucieszona oddala sie. >> Smutne to było. Akurat na kobitke padło. Baterie wyjąłem, bo pewnie >> wywali telefon do kosza jak zobaczy, ze nie działa. >> >> Przypomniało mi się, jak byłem mały i robiłem z kolegami starszych ludzi >> na portfel, który był uwiązany na mało widocznej nitce. >> Jakie to uczucie zostać "publicznie" przyłapanym? >>[/color] > > > Ale o co chodzi ?[/color]
No jak to..., że Polacy to złodzieje i niegrzeczne gówniarze co to sobie żartują z dorosłych. -- Urko
Nawet jesli byłaby bateria, telefon sprawny a dookoła ludzie to ta kobitka i tak by nic nie zrobila w celu oddania tego telefonu. Takie mamy spoleczenstwo, ja telefonu bym nie ruszyl, bo nie moj-koniec kropka. Kiedys pokłóciłem sie z kumplem o taki temat, jak ten telefon, on by go zabrał, ja mu mowie że tobie kiedys sie trafi że zostawisz np. HTC Touch HD2, tel. obecnie za 3 kafle i jak sie bedziesz czuł? A on na to ...trudno... Wtedy nie moglem tego zrozumiec, teraz widze że jestem nieliczny.
nornik
nornik wrote:[color=blue] > Nawet jesli byłaby bateria, telefon sprawny a dookoła ludzie to ta > kobitka i tak by nic nie zrobila w celu oddania tego telefonu. Takie > mamy spoleczenstwo, ja telefonu bym nie ruszyl, bo nie moj-koniec > kropka. Kiedys pokłóciłem sie z kumplem o taki temat, jak ten > telefon, on by go zabrał, ja mu mowie że tobie kiedys sie trafi że > zostawisz np. HTC Touch HD2, tel. obecnie za 3 kafle i jak sie > bedziesz czuł? A on na to ...trudno... Wtedy nie moglem tego zrozumiec, > teraz widze że jestem nieliczny.[/color]
Nie rozumiem Twojego podejścia. Masz pretensje do innych, że telefon zgubiłeś. Swojego mienia trzeba pilnować, jeśli tego nie robisz, to nikt nie będzie tego robił za Ciebie. Podniesienie znalezionej rzeczy to nie kradzież.
-- Pozdrawiam Tomek
....:::Tomek:::... napisał(a):
[...] [color=blue] > Podniesienie znalezionej rzeczy to nie kradzież.[/color]
Kodeks wykroczeń, art 125 ;)
j.
--
januszek wrote:[color=blue] > Kodeks wykroczeń, art 125 ;)[/color]
" Kto w ciągu dwóch tygodni od dnia znalezienia cudzej rzeczy..." - sugerujesz, że zarówno kobieta jak i autor wątku stali w tym feralnym parku przez 2 tygodnie? :-)
-- Pozdrawiam Tomek
....:::Tomek:::... napisał(a): [color=blue][color=green] >> Kodeks wykroczeń, art 125 ;)[/color][/color] [color=blue] > " Kto w ciągu dwóch tygodni od dnia znalezienia cudzej rzeczy..." - > sugerujesz, że zarówno kobieta jak i autor wątku stali w tym feralnym parku > przez 2 tygodnie? :-)[/color]
Nic nie sugeruję ;) Kwestię interpretacji pozostawiłem otwartą ;)
j.
--
....:::Tomek:::... pisze:[color=blue] > januszek wrote:[color=green] >> Kodeks wykroczeń, art 125 ;)[/color] > > " Kto w ciągu dwóch tygodni od dnia znalezienia cudzej rzeczy..." - > sugerujesz, że zarówno kobieta jak i autor wątku stali w tym feralnym > parku przez 2 tygodnie? :-)[/color]
Prowokator mógł śledzić ofiarę ;) widać, że lubi takie akcje :)
Użytkownik "nornik" <nornik_usun_@tlen.pl> napisał w wiadomości news:hf98no$lf4$1@jaszczomp.tahoe.pl...[color=blue] > Nawet jesli byłaby bateria, telefon sprawny a dookoła ludzie to ta kobitka > i tak by nic nie zrobila w celu oddania tego telefonu. Takie mamy > spoleczenstwo,[/color]
Zrobiłeś nieobiektywny eksperyment taki aby udowodnic teze co do której jestes przekonany ze jest prawdziwa. Nawet baterie wyjąłes zeby sie nie dało ustalic włascicela. Ciekawa teza ze Polacy generalnie to łobuzy. Oczywiscie tak nie jest, mimo ze nie jest przecież idealnie. Nie dalej jak wczoraj znajomam mi opowiadała jak zostawiła portfel w biedronce, jakas klientka znalazła, oddała do kasy, i wszystko było ok.
[color=blue] >ja telefonu bym nie ruszyl, bo nie moj-koniec kropka.[/color]
czyli jestes wredota. Przyzwoity człowiek spróbowałby oddac telefon właścicielowi.
b.
nornik pisze:[color=blue] > Nawet jesli byłaby bateria, telefon sprawny a dookoła ludzie to ta kobitka i > tak by nic nie zrobila w celu oddania tego telefonu. Takie mamy > spoleczenstwo,[/color]
Smutne masz doświadczenia. Ja dwukrotnie odzyskałem zgubiony telefon, kilka razy dokumenty (raz ktoś przysłał mi do domu, na podstawie adresu z dowodu). Sam też kiedyś znalazłem telefon i zadzwoniłem do osoby zapisanej jako mama. Po pół godzinie, telefon wrócił do właściciela. musisz powtórzyć swój test, ale z włączonym telefonem (możesz mieć kartę prepaid, z małą kwotą by nie być zbytnio stratny). Daj szanse znalazcy.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrebeccafierce.htw.pl
|