LIST OTWARTY DO POLSKIEGO WYKSZTALCIUCHA

Menu
 
wyjątkowa
LIST OTWARTY DO POLSKIEGO WYKSZTAŁCIUCHA
PRZED WYBORAMI 2007 ROKU

Warszawa, 9 października 2007 roku

Szanowny Panie Wykształciuchu,

pozwalam sobie zwrócić się do Pana (oraz oczywiście do Pań Wykształciuchów,
ale zdecydowałem się na użycie rodzaju męskiego), kierując się zarówno
interesem wyborczym mojej partii, jak i - proszę nie czuć się zdziwionym lub
oburzonym - specyficznie ojcowską troską, jaką wobec Pana odczuwam.
W pewnym bowiem sensie jestem Pańskim duchowym i społecznym ojcem:
nie ja Pana stworzyłem, istniał Pan i istnieje niezależnie ode mnie, ale
nikt nie może mi odmówić tego, że to ja Pana odkryłem i nazwałem.
A czyż nazwanie - i to takie które weszło w językowy i społeczny krwiobieg -
nie jest w jakimś stopniu powoływaniem do życia, do pełni istnienia?
Póki nie nazwałem Pana Wykształciuchem, póki Pana nie zdefiniowałem
i nie określiłem, nie istniał Pan, ale co najwyżej wegetował, był Pan zaledwie
"wykształciuchem w sobie", ale nie "dla siebie".

Jeśli powołałem Pana do pełni społecznego istnienia, to nic dziwnego, że
poczuwam się do odpowiedzialności za Pana (społeczne ojcostwo rodzi
wszak obowiązki) i nie jest mi obcy ból, który odczuwa Pan gorączkowo
usiłując odpowiedzieć na pytanie: na kogo głosować 21 października tego
roku.
Chcę Pana przekonać, by głosował Pan na partię Prawo i Sprawiedliwość
(lista nr 6) - formację, której współzałożyciel Pana też w symbolicznym
sensie spłodził.

Wiem, że Pan za mną nie przepada. Boleję nad tym, ale jestem przekonany,
że Pańska niechęć bierze się z nieporozumienia. Uznał Pan, że akt nazwania
z mojej strony był zarazem aktem odrzucenia i potępienia. Nic bardziej
błędnego, ale by to wyjaśnić trzeba zastanowić się przez chwilę kim Pan
jest, skąd Pan przychodzi i dokąd podąża.

Jest Pan, Drogi Panie, osieroconym, wiszącym w społecznej pustce dzieckiem
Wielkiej Zmiany, w tym wielkiej rewolucji oświatowej, która się po 1989 roku
w Polsce dokonała. W 1989 roku było w Polsce ok. 1,9 mln ludzi z
wykształceniem wyższym, obecnie - to ponad 5 mln. Ta rewolucja oświatowa
złączona była i jest z fundamentalną zmianą struktury społecznej,
politycznej, gospodarczej. Otóż, drogi Panie, każda Wielka Zmiana łączy się
z wyrwaniem przez jej zakres, dynamikę i głębię ludzi z ich dotychczasowych
grup społecznych i układów odniesienia; każda Wielka Zmiana wykorzenia,
czy "wysferza" tych, którzy ją tworzą lub w niej uczestniczą. A odnosi się
to tak do dzieci rolników, robotników, rzemieślników, jak i dzieci inteligentów,
bo wysferzyć się, wykorzenić może także potomek od pokoleń inteligenckiej
rodziny. Pan jako Wykształciuch jest właśnie wykorzenionym absolwentem
wyższej uczelni, który swoją tożsamość buduje nie na poczuciu ciągłości i
zobowiązań społecznych, ale na ich odrzuceniu.

Oczywiście wielka zmiana nie wykorzenia każdego. Jestem przekonany,
że większość spośród tych, którzy w ciągu minionych kilkunastu lat zdobyli
wyższe wykształcenie nie "wysferzyła się", zachowała więź ze środowiskami,
z których wyrosła, darzy je szacunkiem i funkcjonując w nowym otoczeniu i
nowych ramach społecznych zachowuje poczucie ciągłości. Niemniej obok grupy
społecznej, która tradycyjnie absorbowała ludzi z wyższym wykształceniem,
czyli polskiej inteligencji oraz dużo węższej grupy, która swoją tożsamość,
a przez to także swoje rozumienie lojalności i zobowiązań wobec innych grup
społecznych i całej wspólnoty, buduje na importowanym etosie pracy i
odpowiedzialności wysokokwalifikowanych profesjonalistów, pojawiła się masa
takich jak Pan - bezprzydziałowych Wykształciuchów. Pan i Panu podobni
zbudowaliście namiastkę tożsamości na resentymencie i odrzuceniu tych
środowisk, z których wyszliście, bo w czasie Wielkiej Zmiany poczucie
ciągłości i lojalności wydało się wam ograniczeniem i ciężarem. Przecież
społeczne korzenie przeszkadzają w biegu do przodu. Przecież wartości
polskiego inteligenta, robotnika, rzemieślnika, chłopa wydawały się tak
beznadziejnie niedostosowane do nowoczesnego świata. Przecież ten
nowoczesny świat, zmodernizowana Polska to miało być królestwo oddane
Panu w niepodzielne władanie. Wybrał Pan świat społecznej i aksjologicznej
pustki, bo pustkę łatwo zapełnić samemu. Ufundował Pan swoją sprawę
na nicości, bo łatwo zostać cesarzem niczego.

Taki Pan jest, a mimo to zwracam się do Pana, by oddał Pan swój głos na
listę Prawa i Sprawiedliwości i jestem przekonany, że trud mój nie będzie do
końca daremny. A przekonanie to wspieram na przesłankach następujących:

Po pierwsze, ma Pan prawo czuć się oszukany przez tych, którzy Pana
zapewniali, że Wielka Zmiana tworzy pusty obszar, swego rodzaju ziemię
obiecaną, a przypadnie ona Panu. Wszedł Pan na nią i okazało się, że jest
ona już wygrodzona, poprzedzielana niewidzialnymi barierami. Pracował Pan
ciężko, chciał zostać adwokatem lub notariuszem i odbił się Pan od
korporacyjnej bariery. Pracował Pan ciężko, założył małe przedsiębiorstwo,
z wysiłkiem przekształcił je w średnie i chciał wypłynąć na wody wielkiego
biznesu i odbił się od bariery układu. Pracował Pan ciężko przygotowywał się
do realizacji dużego zamówienia publicznego i sprzątnął je Panu sprzed nosa
konkurent posuwając walizkę z pieniędzmi pod stołem. Inni wcześniej
rozpoznali to wielkie oszustwo. Pan żywił się złudzeniami tak długo, że teraz
przepełnia Pana gorycz.

Nie lubi Pan mojej partii, ale wie Pan, że to my ujawniliśmy niewidzialne
dotąd bariery i to my je obalamy. Nie obiecujemy Panu, że oddamy Panu ten
obszar w niepodzielne władanie, bo tego nie obiecujemy nikomu, ale nasze
wiarygodne jest zobowiązanie, że w ramach prawa i sprawiedliwości każdy
będzie miał tu równe szanse. Dotąd oferowano Panu złudzenia.
My proponujemy twardą, ale realną umowę.

Po drugie, zwracam się o Pański głos, bo sądzę, że zawsze woli Pan być
po stronie silniejszych batalionów, a silniejsze bataliony ma moja partia.
Tu nie chodzi tylko o przewidywane zwycięstwo w wyborach, choć dla Pana
i dla mnie nie jest to bez znaczenia, ale przede wszystkim o głębokie
przeświadczenie, iż w przeszłość odchodzi III Rzeczpospolita, jej społeczny
kształt i szczególna rola jaką odgrywały jej elity, dla których Pan wraz z
ogółem Wykształciuchów był swego rodzaju mięsem armatnim. Nawet jeśli po
wyborach dojdzie do zawiązania koalicji strachu przez panów Kwaśniewskiego,
Tuska i Pawlaka, to jest jasne, że kształt przyszłości będziemy nadawać my.
A odnoszę wrażenie, że po prostu lubi Pan być z tymi, którzy kształtują
przyszłość.

Po trzecie, zwracam się o Pański głos, bo czci Pan sukces, a dzisiaj w życiu
politycznym sukces to my. Wiem, że do 2005 roku, a zwłaszcza w latach
dziewięćdziesiątych miał nas Pan w głębokiej pogardzie. Ot, grupka
oszołomów, żałosnych maniaków bełkocących coś o zasadach, korupcji,
antykomunizmie, prawie i sprawiedliwości. Ale ku Pańskiemu zaskoczeniu
sytuacja zmieniła się diametralnie. Dziś nasi przeciwnicy użalają się,
labiedzą i kraj ponad 6-procentowego wzrostu gospodarczego przedstawiają
jako dotknięty załamaniem gospodarczym. Czyż nie są groteskowi?
Akt wyborczy określa świadomość i samoświadomość głosującego. Niech
Pan powie szczerze: Pan człowiek nastawiony na sukces. Jaki Pan czuje
polityczny i moralny związek z formacjami żalących się na los frustratów?
Czy chce Pan przez najbliższe cztery lata żyć ze świadomością, że wspierał
Pan przegrywających z powodu własnej nieudolności?

Dlatego apeluję do Pana, by 21 października zacisnął Pan - jeśli trzeba -
zęby i głosował na PiS. A ponieważ to będzie niedziela polecam Panu lekturę
przypowieści o robotnikach ostatniej godziny.

Z poważaniem,

Ludwik Dorn
Marszałek Sejmu RP
Wiceprezes PiS

--
sas

* Prawo i Sprawiedliwość *
-> [url]http://wybory.pis.org.pl/[/url]

Pobierz e-maskotkę:
-> [url]http://www.pis.org.pl/multimedia.php?page=dodatki[/url]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rebeccafierce.htw.pl
  •  
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates