DOROBEK PIECHOTY /3/ SKOK NA KASE PORTU SZCZECIN

Menu
 
wyjątkowa
Kosztowna prośba Jacka Piechoty
Witold Bachorz

Ktoś chciał zarobić ?bokiem? 30 mln zł na największym przetargu portowym w
Szczecinie, dotyczącym budowy infrastruktury na Półwyspie Katowickim i
Ostrowie Grabowskim. Nie wiadomo też, na co poszło prawie 10 mln portowych
złotych, udzielonych w formie gwarancji upadłej dziś Stoczni ?Pomerania?.
Pewne światło na te kwestie rzuca list byłego dyrektora portu, Leszka
Bursiaka, do byłego premiera Leszka Millera.

Gdy w marcu 2003 Zbigniew Zalewski, wówczas jeszcze wiceprzewodniczący Rady
Nadzorczej Zarządu Morskich Portów Szczecin-Świnoujście zawiadomił
prokuraturę o niegospodarności Zarządu Portu, wiadomo było, że dojdzie do
zmian we portowych władzach. Atak Zalewskiego wywołał naturalną reakcję
obronną dotychczasowego prezesa Andrzeja Montwiłła, który odrzucił
oskarżenia o niegospodarne udzielenie niemal 10 milionowej gwarancji dla
prywatnej Stoczni ?Pomerania?. Zdaniem Montwiłła, gwarancje były dobrze
zabezpieczone, atak miał motywy polityczne i był próbą ? tym razem udaną ?
wysadzenia go z fotela. Jeszcze większym wzburzeniem zareagował jeden z
zawieszonych dyrektorów, Leszek Bursiak, w porcie odpowiedzialny z finanse
i przygotowanie procedur zamówień publicznych. Ponieważ ostrze krytyki
godziło bezpośrednio w niego, Bursiak wezwał na pomoc samego premiera
Millera, ujawniając przy okazji kilka ciekawych szczegółów z dziedziny
?stosunków międzyludzkich? w łonie Zarządu Portu.

Pisze Leszek do Leszka

W marcu 2003 obaj panowie ? i Montwiłł, i Bursiak, nie mieli nic do
stracenia (oprócz, rzecz jasna, dobrego imienia i wolności). Było jasne, że
zmiany w Zarządzie nastąpią. Być może tym należy tłumaczyć desperację i
erupcję odwagi, jaką wykazał się Leszek Bursiak w swym liście do Leszka
Millera, oskarżając dotychczasowych kolegów o działania korupcyjne i inne
niegodziwości. List ten (obecnie w dokumentacji ZMPS-Ś) wysłany 7 kwietnia
2003 i utrzymany w konwencji klasycznego ?donosu obywatelskiego? gani
Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego za opieszałość, zarzuca korupcję i
łamanie procedur dotychczasowym kolegom ?uplasowanym we władzach Spółki? i
podkreśla własne zasługi na polu ?ochrony strategicznych interesów Spółki?.
Nazwiska kolegów nie padają, ale wiadomo było, że chodzi o dyrektorów Romana
Pomianowskiego i Włodzimierza Kotwasa ? członków zarządu, którzy jako
jedyni przetrwali ?kryzys Montwiłła? i zachowali stanowiska. Rozgoryczenie
Bursiaka musiało być wielkie, bo otwarcie zaatakował Kotwasa, lokalnego
prominenta SLD i ?Ordynackiej?, nazywając go ?człowiekiem notorycznie
zadłużającym się i nękanym przez komorników?. (Kotwas, poproszony przez
Radę Nadzorczą o wyjaśnienia, oficjalnie wszystkiemu zaprzeczył i zapewnił,
że nie nękają go żadni komornicy).
List stanowi cenny materiał instruktażowy dla autorów donosów: uderza tylko
w wybranych ?starych? członków zarządu, wobec nowych zachowując należyty
respekt. Kreśli katastroficzną wizję załamania portowych finansów i
zniweczenia dotychczasowych negocjacji z Bankiem Światowym. ? Bezmiar
ignorancji, arogancji i zwykłej głupoty niweczy wieloletni dorobek
kierowanego przeze mnie zespołu.(?) Obecnie sytuacja pogarsza się z dnia na
dzień - alarmował Bursiak Millera.
Ton pisma sugerował, że szczeciński port stoi właśnie nad przepaścią i
sposobi się do samobójczego skoku.
Tymczasem z analizy portowych dokumentów wynika, że ?przewagi negocjacyjne w
relacjach z Bankiem Światowym?, na jakie powołuje się Bursiak w swym
zawiadomieniu, nie ustrzegły starego zarządu przed ewidentnymi błędami
rachunkowymi. Ten sam Bank Światowy, z którym dyrektor Bursiak miał tak
świetne relacje, zakwestionował ? już na etapie specyfikacji ? dokumenty
przetargowe. Przyczyna było ?przeszacowanie kwotowe o około 30-40%?. W
liczbach bezwzględnych oznaczało to, że BIMOR ? autor projektu ? pomylił
się w kosztorysie, zawyżając go o 30 mln zł!
Sprawa ta, ujawniona w 2002 roku, do dziś stanowi wstydliwą tajemnicę
portową i nikt nie kwapi się z wyjaśnieniem. Kto chciał zarobić ?górką? 30
milionów złotych na największym portowym przetargu? Nie wiadomo. Oficjalnie
uznano to za ?pomyłkę? i odłożono na dno szuflady.

Baronowi się nie odmawia

Mimo woli autor listu ujawnia mechanizmy podejmowania decyzji finansowych
przez Zarząd Morskich Portów Szczecin-Świnoujście. Zgodnie z kodeksem
spółek handlowych, za całość decyzji, dotyczących spraw spółki odpowiada
jej prezes. Jeśli waga problemu przekracza ramy zwykłego zarządu, prezes
musi uzyskać akceptację swojej Rady Nadzorczej. Z donosu Bursiaka
dowiadujemy się, że gwarancje finansowe portu dla Stoczni ?Pomerania? na
niebagatelną kwotę prawie 10 mln złotych zostały udzielone ?na prośbę osób
zaufania publicznego Jacka Piechoty (szefa zachodniopomorskiego SLD) i
Marka Koćmiela (ówczesnego prezydenta Szczecina)?.
Kredyt dla stoczni Pomerania poręczono, podejmując uchwałę w tej sprawie w
listopadzie 2000 roku. Zabezpieczeniem był majątek Stoczni Pomerania. Gdy
Stocznia Pomerania zaczęła mieć kłopoty z realizacją zobowiązań w styczniu
2004 roku, bank wypowiedział jej umowę kredytową. Jednocześnie wezwał
zarząd portu, jako gwaranta, do spłaty całości poręczonego kredytu. Na
początku lutego ZMPSiŚ SA spłacił zobowiązanie. ?Pomerania? padła i do dziś
nie wiadomo, co stało się z pożyczonymi pieniędzmi.

Z dostępnej nam wiedzy wynika, że Jacek Piechota w listopadzie 2000 roku nie
pełnił żadnych funkcji w organach spółki ZMPSiŚ. Na jakiej więc podstawie
?prosił? Zarząd o wsparcie małej, prywatnej stoczni? I dlaczego ?prośba? ta
okazała się dla władz portu wiążąca? O ile wiadomo, decyzje finansowe w
firmie podejmuje się w oparciu o rachunek ekonomiczny, a nie o wirtualne
?zaufanie publiczne?, w dodatku ?dość, jak się okazało, wątpliwej próby.
Nie słychać także, aby poseł ? dziś minister gospodarki ? honorowo i
solidarnie poczuwał się do wsparcia portu w kłopotach, i choć w części, z
własnej kieszeni pokrył koszty swej niefortunnej ?prośby?.

Odpowiedzi na te pytania nie znajdziemy w liście do Millera. Z prostej
przyczyny: mafijne ?prośby? SLD-owskich ?baronów?, rujnujące budżet wielu
lokalnych firm, były czymś naturalnym dla stylu rządzenia SLD-owskiej
ekipy. Zapewne podobnej natury była prośba Jacka Piechoty złożona
Krzysztofowi Piotrowskiemu, eks-prezesowi stoczniowego holdingu, aby ten
zrezygnował z wchodzenia w biznes paliwowy. Piotrowski prośbę ?barona?
zignorował i dziś zasiada na ławie oskarżonych. Poniekąd więc trudno dziwić
się szefom portu, że ulegli magicznemu słowu.
--
===opix===



Opix czy boukun możesz łaskawie wyp...z tej grupy. Twoje miejsce jest na psp
albo lepiej na apd.

T68


Użytkownik "Tomek68" <pusto@op.pl> napisał w wiadomości
news:ejq5ma$2qa$1@atlantis.news.tpi.pl...[color=blue]
> Opix czy boukun możesz łaskawie wyp...z tej grupy. Twoje miejsce jest na
> psp albo lepiej na apd.[/color]
Czyżby kolega pisał o jakiś Marsjanach ,mi sie wydaje ze o Szczecinie i
ewentualnym prezydencie
juras

Tomek68 wrote:
[color=blue]
> Opix czy boukun możesz łaskawie wyp...z tej grupy. Twoje miejsce jest na
> psp albo lepiej na apd.
>
> T68[/color]

teraz to jest sprawa lokalna więc sie bujaj czerwony judaszu -na psp już cie
komuchu dawno rozszyfrowano
--
===opix===



> Opix czy boukun możesz łaskawie wyp...z tej grupy. Twoje miejsce jest na[color=blue]
> psp albo lepiej na apd.[/color]

Daj posłuchać.
Sam nigdy nie zrobie takiej kwerendy a tu mam juz gotową...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rebeccafierce.htw.pl
  •  
    Copyright Š 2006 MySite. Designed by Web Page Templates